Nowa książka Mariana Kwapińskiego: “Świadomość mityczna wobec śmierci. Kanopy pomorskie”

W sklepie internetowym Muzeum Archeologicznego w Gdańsku pojawiła się nowa książka: “Świadomość mityczna wobec śmierci. Kanopy pomorskie” Mariana Kwapińskiego, wydana wspólnie przez MAG oraz wydawnictwo słowo/obraz terytoria. Zachęcamy do zapoznania się z fragmentem publikacji.

Marian Kwapiński "Świadomość mityczna wobec śmierci" - okładka
Marian Kwapiński “Świadomość mityczna wobec śmierci” – okładka

Aby zamówić “Świadomość mityczną…”, wejdź na stronę: sklep.archeologia.pl

Książka jest poświęcona interpretacji komunikatów magicznych przedstawionych na urnach wytwarzanych przez lud prahistorycznej kultury pomorskiej. Urny te nazywa się kanopami. Kluczowe znaczenie dla proponowanej interpretacji ma mit, jako światopoglądowy przekaz zbudowany według norm sprawstwa magicznego, zracjonalizowanego w późniejszym rozwoju naszej kultury. Słowo magia przywołuje dzisiaj na myśl czary-mary, iluzję, imaginację itp., ale nie jest to odpowiedź na pytanie: jak wyglądał świat nie zracjonalizowany? Komunikaty na urnach dokumentują ów świat, tym bardziej, że pojęcia teoretyczne – idee – racjonalizujące normy magicznego sprawstwa, w tych czasach dopiero rodziły się w głowach greckich poetów i filozofów, od Homera po Platona.

Nauka perswaduje, że prawdziwą twarzą świata są zjawiska, natomiast mity, wierzenia, wartości są jego maską, przez którą trzeba przeniknąć. Zatem demaskowanie magicznych   przedstawień prowadzi do opisu fizycznego, jakim jest zracjonalizowany opis archeologiczny, który te urny nazywa twarzowymi. Chcąc jednak poznać świat niezracjonalizowany, potrzebna jest ogólna teoria dziejów myślenia (podobnie jak fizykowi potrzebna jest ogólna teoria względności). By zrozumieć komunikaty magiczne, obrałem metodę interpretacji wypracowaną przez szkołę filozoficznej antropologii, zwaną od tytułów dzieł Kanta – Krytyczną. Poglądy tej szkoły pozwoliły wypracować model kultury operującej sferą wartości generujących i norm realizujących działania komunikacyjne. Ich domeną jest głównie język, ale też obyczaje i ceremoniały. Sfera ta jest nazywana kulturą sensu stricto.

By sprostać wymogom naukowej rzetelności należało zdać sprawozdanie z aktualnych poglądów na badany temat. Jednak koncepcja kultury sensu stricto nakazuje aktualność traktować względnie. Wiadomo bowiem, że język, obyczaje itd. zmieniają się w czasie, że mają historię. Aktualność jakiejś wypowiedzi, także naukowej, zależy od jej zakorzenienia w historycznym stanie kultury. Ta zasada jest znakomicie czytelna na przykładzie dziejów interpretacji urn pomorskich. Średniowieczny garncarz zinterpretował po swojemu pomorską urnę reprodukując ją we właściwej jego czasom technice ceramiki stalowoszarej. Renesansowy historiograf, Joachim Pastorius, zinterpretował grób z popielnicami pomorskimi poświęcając im panegiryk z morałem: A teraz Kamenami gardź, Barbarzyńskie Plemię, wieńczącymi wawrzynem,/ Sądząc, że żadnej nie ma wartości w zapiskach. Bez nich wszak z imienia ginie dzielność królów./Czy tych Książąt sam popiół też nie zaginie, nie wiadomo. Interpretacją kanopy z Kierwałdu był gest wręczenia jej, zamiast kluczy do miasta, wizytującemu Gdańsk Hitlerowi. Czy w sytuacji, gdy urnom można imputować dowolne znaczenia, możliwe jest rzetelne poznanie ich świata?

Jeśli za miarę rzetelności naukowej obrać zgodność interpretacji z oryginałem, to należało by zwątpić w rzetelność nauki. Nie ma bowiem teorii naukowej wolnej od narzędzi ingerujących w badany problem. Dotyczy to zarówno antropologii kulturowej jak i fizyki kwantowej. W tej sytuacji gwarancją rzetelności jest klarowność argumentacji. W książce posłużyłem się metodą konstruktywizmu historycznego, która pozwala wykluczyć wypowiedzi niemożliwe w danym stanie kultury sensu stricto.

Posiadamy wiele świadectw kultury magicznej. Platon starał się racjonalizować wiarę swych rodaków w mity argumentując, że ich sposób myślenia nie dzieli rzeczy na: Coś, co istnieje wiecznie, a powstawania nie ma [idee], i coś, co powstaje zawsze, a nie istnieje nigdy [doraźne działania]. Opisał więc praktykę motywowaną przez mity     ówczesną kulturę sensu stricto – jako żywioł nieświadomy stabilnych pojęć. W takich warunkach rzeczy nie były narzędziami, lecz obiektami posiadającymi moc sprawiania stanów rzeczy. By uzyskać oczekiwany rezultat, należało manipulować owymi mocami. W tym sensie świat magii składał się wyłącznie ze stanów rzeczy. Weźmy za przykład przedstawienia napierśników na kanopach:

1 1

Dało się je nosić tylko z zapięciem na karku, jednak na urnach zapięcie często pokazane jest zarazem na karku i pod brodą, a nawet napierśniki mogły się składać z samych zapięć napierśników. Myśl magiczna nie widziała tu sprzeczności, ponieważ mocą klamry jest spinanie; tak samo jak szpil i zapinek do szat, które na urnach regularnie spinały usta.
Na tej zasadzie naczynie coś czyni. Wpinając kolczyk w ucho naczynia, można było kierować jego działaniem.
Dziś także opisujemy naczynie w terminach antropomorfizujących, mówiąc ucho, szyjka, brzusiec itp. Toteż naczynie mieszczące szczątki rodaka stawało się ciałem przez podobienstwo do postaci, ubioru lub ludzkiego sposobu działania. Uzasadnieniem mitycznym antropomorfizacji urny było znane wierzenie o ulepieniu człowieka z gliny lub mułu rzecznego.
Świat złożony ze stanów rzeczy nie miał wyraźnych konturów, przechodził ustawiczne metamorfozy. Weźmy za przykład sceny procesji pogrzebowych:

2 2

Śmierć rodaka powodowała kryzys w życiu plemienia, bowiem pochówek jako transfer nieboszczyka do krainy przodków, odnawiał czasy gigantomachii, gdy młodzi bogowie wspierani przez plemiennego przodka, walczyli z potworami epoki chaosu. Dlatego w kondukcie uczestniczyli wojownicy dzierżący akcesoria apotropaiczne jak tarczę i oszczepy, zdolne w każdej chwili przegnać siły chaotyczne. Ponieważ rzeczy działały „siłą rzeczy”, to ten sam rezultat powoływała figurka wojownika, obrazek wozu lub broni, a nawet części rzeczy, jak w przypadku klamer napierśników.

Potężny plemienny heros, który zabijał wzrokiem, a głosem wstrząsał posadami świata, mógł więc być także ręką trzymającą oszczepy lub wierzchowcem trzymanym za uzdę. Magicznym sposobem kojarzenia obiektów rządziła bowiem zasada pars pro toto (część za całość).

Metamorfozy nie następowały jednak chaotycznie, lecz według praw ustanowionych przez zwycięskich bogów. Medium praw były ciała niebieskie, często demonstrowane na urnach (wszak przemawiają jeszcze do nas znaki Zodiaku):

3 3

Także w naszym języku można było do niedawna stosować zamiennie słowa miesiąc i księżyc. Mówimy też o kanikułach nie pamiętając już, że to określenie pochodzi od łacińskiej nazwy Syriusza (Canis Maioris), gwiazdy jasno świecącej między 22 czerwca a 23 sierpnia.

Platon dał świadectwo magicznemu wyobrażeniu świata w takich oto słowach: Przyjmijmy, że wszechświat jest najpodobniejszy do tej istoty żywej, której poszczególne istoty żywe i gatunki są cząstkami. Ta istota obejmuje i ma w sobie wszystkie istoty żywe pomyślane tak, jak ten świat zawiera nas i wszelkie inne zwierzęta natury widzialnej.

Skoro percepcja magiczna rozpoznawała wszechświat jako jedną istotę żywą, to kanopę konotowała jak rzeczywiste ciało z wytatuowanymi stanami rzeczy, które zapewniały nieboszczykowi komunię z biowszechświatem. Kanopa była paramentem tej komunii, podobnie jak dzisiaj kielich mszalny jest paramentem komunii z Chrystusem.

Zasób przedstawień na urnach jest znacznie bogatszy i został w książce opisany. Ponieważ relikty myśli tworzącej ów zasób napotykamy w naszym języku, to rodzi się intrygujące pytanie: ile magicznego myślenia zachowała nasza kultura? Dzisiejszy język opanował tyle idei, że możemy się odciąć od zjawisk, zamknąć w ciemnym pokoju i rozmawiać na dowolny temat. Z braku tego luksusu, komunikacja magiczna posługiwała się obrazami, atoli szczególnego rodzaju. Obrazy te sklejały znaczenia z emocjami, i uruchamiały zachowania skodyfikowane w mitach. Nazwano je fachowo rzeczoznakami. Czy nasza kultura jest wolna od rzeczoznaków?

Pomijając odpowiedzi filozoficzne (udzielone choćby przez Kołakowskiego w dziele Obecność mitu, czy Stieglera we Wstrząsach. Głupocie i wiedzy w XXI wieku), warto spojrzeć z tej perspektywy na dyskusje polityków lub spoty reklamowe, by dostrzec mechanizm perwazji sensu poprzez emocje, w celu sterowania wolą wyborców lub konsumentów. Ponieważ naszą kulturę często nazywamy obrazkową, to wypada przyznać, że reguły myślenia magicznego są zakorzenione w libidalnej sferze kultury o której potocznie mówimy „ludzkie namiętności” i celowo wykorzystywana przez mity współczesności.

Być może to niebanalny wniosek płynący ze spotkania z pomorskimi kanopami…

Aby zamówić “Świadomość mityczną…”, wejdź na stronę: sklep.archeologia.pl

Udostępnij:

Facebook
Twitter
LinkedIn
Email
Nach oben scrollen

Ta strona korzysta z plików cookies w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.